niedziela, 4 grudnia 2016

Od Sekhmet'a - " Samobójstwo "

Dzień miał się zacząć tak jak każdy, poranny spacer, śniadanie, obchód z Anabelle...Wyszedłem z jaskini i ruszyłem w stronę jaskini alfy. Gdy dotarłem na miejsce, zastałem niemiłą niespodziankę. Przed jaskinią leżał list, przygnieciony kamieniem. Wyciągnąłem kartkę papieru, i zacząłem czytać.

  "Przepraszam was wszystkich, że stało się to tak nagle...Nic nikomu nie mówiłam..Nie chciałam, abyście tęsknili. Tęsknili ? Po mnie? Ha, na pewno teraz będziecie się cieszyć że mnie nie ma, w szczególności Shairen i Garry, że otrzymują po mnie stanowisko alf. Ja..Chciałam was powiadomić że odeszłam. Nie szukajcie mnie, i tak nie znajdziecie. Teraz już pewnie dawno jestem gdzieś na końcu świata. Gratuluję z całego serca nowym alfom, i życzę wam, abyście mądrze rządzili SPS. Pozdrawiam też mojego najlepszego przyjaciela - Sekhmeta. To chyba wszystko, jeszcze raz was przepraszam. "

~ Wasza Anabelle. 


Ten tekst dosłownie zwalił mnie z nóg. Usiadłem z wrażenia. To mną poruszyło. Powiedziała że jestem jej najlepszym przyjacielem...Po policzku spłynęła mi łza, a za nią kolejna i kolejna...W końcu zacisnąłem zęby i popędziłem z kartką do Shairen i Garry'ego. Shi nie było, musiałem pogadać o tym z Garrym.
- Anabelle odeszła. - Rzuciłem z przejęciem i podałem psu kartkę.
- Jak to? - Podniósł jedną brew. Nie wierzył mi.
- Przeczytaj list. - Warknąłem i wyszedłem. Za duże emocje. Zostawiła mnie. Nic mi nie powiedziała, mógłbym odejść razem z nią...Moje życie straciło cały swój sens. Dotychczas barwny i kolorowy świat stracił swe barwy i powrócił do smutnego, szarego wyglądu. Wybiegłem zdenerwowany z jaskini bet, okej, teraz alf, i biegłem przed siebie. Miałem zamiar skrócić swój ból, nie wytrzymam tego, to już trzeci raz w moim je*anym życiu! Pobiegłem nad klif. Spojrzałem w dół. Moje serce waliło jak szalone, aby za chwilę przestać, i już nigdy więcej znów nie bić. Zamknąłem oczy. Przepraszam, Anabelle.  - Powiedziałem po cichu i skoczyłem. Nie leciałem długo, wylądowałem na ziemi. Czułem przeszywający ból, chwilowy mam nadzieję, moja głowa roztrzaskała się o kamienie, rozciąłem sobie bok. Miałem już mroczki przed oczami. Zamknąłem oczy, i już więcej ich nie otworzyłem...


SEKHMET POPEŁNIA SAMOBÓJSTWO ! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz