Jeden z tych nudnych i szarych dni. Tym razem nie padał deszcz lecz śnieg. Nawet się cieszyłem bo w końcu zima jest od tego by prószył śnieg,a wszystkie szczeniaki,dzieciaki i kociaki(chociaż te już mniej)miały gdzie szaleć i bawić się. Odepchnąłem się łapami od ,,parapetu'' i postanowiłem wyjść na dwór. Wyszedłem z jaskini i gdy tylko postawiłem łapę na cienkiej(jeszcze) warstwie śniegu ledwo się skrzywiłem lecz po chwili wrócił mi normalny wyraz pyska. Zrobiłem kolejny krok,a potem zamknąłem korą wejście do jaskini.
- Uwaga! - usłyszałem. Jakiś durny pies jechał na lodzie jak bobslej,a po chwili na mnie wpadł i wlecieliśmy w zaspę(jeszcze małą).
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz