poniedziałek, 28 listopada 2016

Piosenkarz - Ashton!

Autor :
http://www.boc.dogsports.cz/Psi/blue%20merle.htm
               

Imię: Ashton, ale większość zwraca się do niego Ash lub Hemmo.
Płeć: Pies ( Ashton jest biseksualistą. ) 
Głos: 5 Seconds of Summer ( Luke Hemmings, ten, który śpiewa pierwszy)
Wiek: 4 lata
Stanowisko: Piosenkarz (dorabia jako diler ale ciiii....)
Charakter: Ashton...cóż, zwykły menel spod Biedry, który uważa, że do szczęścia jest mu jedynie potrzebna wódka i paczka dobrych kumpli. Niczym się nie przejmuje, jest po prostu dużym dzieckiem. Kocha żarty i wygłupy, czasem wręcz wkurzające i niezwykle dziecinne. Nie potrafi zachować powagi, łatwo nawiązuje znajomości...no bo jak można nie polubić takiego zachlanego w trupa basiora, którego uśmiech powala każdego przechodnia...a może to ten pijacki oddech tak działa? Mniejsza o to. Hemmo jest odważny, buntowniczy i towarzyski. Nie znosi samotności a w jego słowniku nie ma słowa nuda. Zawsze znajdzie sobie coś do roboty nawet jeśli miałoby to być opluwanie chodnika. Coś jeszcze? No cóż...z pewnością ma dobre serce. Pełne promili ale dobre. Umie doradzić komuś i pomóc lecz zazwyczaj jego rady nie są brane na poważnie. Ash nie bierze niczego do siebie, krytyka spływa po nim jak kajaki z wodospadu. Nikogo do niczego nie zmusza lecz w jego towarzystwie ciężko jest czegokolwiek odmówić.
Rasa: Border collie
Kontakty :
  • Rodzina : W sforze nie ma nikogo. Z rodzicami nie widział się od lat, ale za to jest bardzo zżyty ze swoim przyszywanym bratem Tiago. 
  • Potomstwo : Haha, najpierw musiałabyś mnie uśpić i zgwałcić.
  • Partner/ka : Brak.  
  • Zauroczenie : To co się dzieje w serduszku Ashtona, w serduszku Ashtona pozostaje. 
Historia: Obudziłem się gdzieś w lesie, zupełnie sam. Bałem się wszytskiego. Każdy nawet najmniejszy szelest przyprawiał mnie ciarki na grzbiecie. Nie byłem w stanie znaleźć sobie jedzenia. Gdy już niemal opadałem z sił znalazł mnie inny pies. Starszy zaledwie o kilka miesięcy ale jak się przekonałem, bardzo samodzielny. Opiekował się mną aż w końcu byłem w stanie sam się o siebie zatroszczyć. Mimo to Tiago -bo tak nazywał się mój opiekun- Nie chciał mnie opuścić. Okazało się, że podobnie jak ja nie ma rodziców więc powinniśmy tułać się we dwójkę. W wieku dwóch lat w końcu postanowiłem opuścić zieloną wyspę i udać się gdzieś w świat. Tiago nie chciał jednak wyjeżdżać z powodu "niezałatwionych spraw". Nie pytałem o co chodzi. Po prostu wsiadłem na jakiś prom i odpłynąłem. Po dobiciu do portu nie musiałem długo się błąkać. Natrafiłem na sforę. Sforę szaleńców.
Właściciel : anka0120 vanessa.cresswel@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz