- E...
Wstałem, wyciągnąłem się na skale i zbliżyłem się do psa.
- Odpuść sobie i nie zakłócaj mojego spokoju. - warknąłem.
- Em... W tym wypadku powinienem pójść po Alfę. - wydukał.
Westchnąłem. - Mało mnie interesuje po kogo pójdziesz. Masz sobie iść, bo psujesz moją harmonię. - warknąłem. - podszedłem do wody.
Przypływ lekko przemył mi łapy. Instynktownie odskoczyłem i wróciłem nerwowo na swoje miejsce.
- Poszedłbym, ale chyba nie mogę zostawić obcego samego na naszym terenie. - wymruczał.
- Powiem ci coś w sekrecie. - powiedziałem i podszedłem do niego. Wystraszył się trochę kiedy się zbliżyłem. - Mało mnie to interesuje. - szepnąłem. - Więc idź sobie stąd i mi nie przeszkadzaj! - warknąłem głośno.
- To może dołączysz? - uśmiechnął się. - Musiałbyś tylko iść ze mną do Alfy.
- Po pierwsze nie zamierzam nigdzie dołączać. A po drugie nie mam ochoty nigdzie łazić.
Znów się zamyślił. - Dlaczego nie dołączysz?
- Bo nie szukam gromadki psów, które będą mnie tylko irytować. No chyba, że masz jakieś dobre argumenty. - powiedziałem z ironią.
Tarin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz