Dzień zapowiadał się jak każdy inny - monotonne łażenie po terenach nowej sfory i przelotne spojrzenia. Dziś spadł śnieg i przykrył białą kopułą cały teren. Szybko wyszłam na zewnątrz jaskini, ciesząc się ze zmiany pogody. Od zawsze, co roku czekałam na tą porę roku, w której biały puch przykrywa świat i odbija blade słońce. Ruszyłam spokojnym krokiem ukrywając swoje niezwykle dobre nastawienie do świata. Tak - nagła zmiana patrzenia na życie. Tylko przez głupi śnieg. Miałam bardzo dużo energii jak na kogoś kto całą noc nie spał. Dlaczego uwielbiam zimę? - Nie mam pojęcia. Ale ją uwielbiam. Szybko przeczesałam tereny w poszukiwaniu jakiegokolwiek jeziora. Poszukiwania poskutkowały i znalazłam wielkie przymarznięte jezioro. Delikatnie stanęłam na kruchym lodzie.
- Wlecisz do wody. - mruknął ktoś obojętnie stojący za mną.
- Może i tak. - odparłam patrząc się w swoje odbicie w lodowej tafli.
- Utopisz się.
- Będzie święty spokój. Jeden pies mniej do wystrzelenia przez myśliwych. - uśmiechnęłam się odwracając.
Esperento??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz