Poszła sobie, wreszcie. Zostałem sam i wpatrywałem się w szczątki zwierzaka. Zaśmiałem się pod nosem i odszedłem z tamtego miejsca. Błąkałem się bezcelowo po lesie. Znudziło mi się łażenie, więc położyłem się pod wielkim drzewem. Zasnąłem... Obudził mnie ryk. Kiedy otworzyłem zaspane oczy był już wieczór. A przede mną stał niedźwiedź, miał może cztery metry. Nie zastanawiałem się, zacząłem uciekać. Trafiłem na Klif, była tam również... jak ona miała... Anabelle. Chyba tak.
- Przed czym tak uciekasz? - zapytała.
- Może przed niedźwiedziem? - odparłem spoglądając ze strachem w dół.
Spojrzała za nas. Stał tam brunatny niedźwiedź. Powoli zbliżał się w naszą stronę.
- Skacz. - powiedziała szykując się do skoku.
- N-nie.. - wyjęczałem kuląc się i odsuwając od krawędzi.
Suka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- N-nie skoczę. - wydukałem.
- Dlaczego? - zapytała.
- N-nie... N-nie... - jęczałem.
Dzikie zwierze było coraz bliżej. Ale ja nie skoczę. Nie. Nigdy. Nie dam rady...
Anabelle?? Strach przed wodą się ujawnia Xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz