"Uciekaj stąd"Tak. Właśnie te słowa przesądziły o moich losach. Dzięki nim mogłem zginąć, albo trafić do raju. Serce mówiło co innego, a dusza, rozum co innego. W końcu posłuchałem serca. Serca, które mówiło bym uciekał, a znajdę swój raj na ziemi.
~*~
Gnałem przez przestworza. Przez lasy i łąki. Miałem wrażenie, że przemierzam pół świata, gdy w rzeczywistości pokonałem tylko kilkanaście kilometrów. Podczas mojej podróży zastanawiałem się czy ktoś zauważył moją nieobecność. Pewnie nie. Ale to nawet lepiej. Czasem lepiej zostać niezauważonym i niewidocznym, a czasem głośnym i być w centrum uwagi. Po pokonaniu podróży znalazłem się w całkiem innym miejscu. Wszedłem ostrożnie do środka. Wtedy nie wiedziałem, że ta ziemia jest czyjaś. Powieki zdawały się mi ciążyć, aż w końcu uległem i zasnąłem. Ze snu wyrwał mnie aksamitny głos należący prawdopodobnie do samicy. Odwróciłem swój łeb i popatrzyłem na tygrysicę o podobnym umaszczeniu do mnie.- Kim jesteś?- zawołała zadzierając głowę, by na mnie spojrzeć. Zszedłem z drzewa, by zrównać się z samicą. Popatrzyłem w jej prawie złote oczy i powiedziałem spokojnym nieco chłodnym tonem:
- Jestem Esperento. Chciałem się zapytać czy to jest Twoja ziemia?
Samica prześwidrowała mnie wzrokiem na wylot po czym lekko się uśmiechnęła i odparła takim samym aksamitnym głosem co się odezwała na początku.
- Ja jestem Anabelle. Stoisz na ziemi Sfory Psich Snów, w którym jestem Alfą.- odpowiedziała i delikatnie się cofnęła o jeden krok. Wydawała się mi dawać do zrozumienia, że nie kłamie i naprawdę stoję na terenach stada. Od kilku tygodni szukałem stada, więc czemu by nie skorzystać? Chyba, że Anabelle nie będzie mnie chciała w swoim stadzie. - Jeżeli chcesz to możesz dołączyć. - dodała widząc moje zamyślenie. Pokiwałem głową. Potem jeszcze chwilę rozmawialiśmy aż w końcu podziękowałem i odszedłe zwiedzać tereny mojego nowego domu.
<Jakaś chętna suczka? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz