niedziela, 27 listopada 2016

Od Pioruna cd Anabelle

Westchnąłem ciężko. - Jeżeli się zgodzę to dasz mi święty spokój? - mruknąłem.
Pokiwała twierdząco głową. Znów westchnąłem. Chciałem odejść, ale znów mnie zatrzymała.
- Jak się nazywasz?
- Piorun. - wydusiłem prawie niesłyszalnie.
- Anabelle. - uśmiechnęła się szeroko.
- Mogę sobie już iść?
- Nie idź. Albo chodź, oprowadzę cię.
Znów westchnąłem. - Jeśli musisz.
Wesoła ruszyła przed siebie. Zgarnąłem wiewiórkę i poszedłem za nią.
- Co zrobisz z tą wiewiórką?
- Zabije ją. Proste. - mruknąłem oschle.
Spojrzała na mnie z lekkim przerażeniem. - Po co?
- Bo mnie wkurzyła. To gdzie najpierw idziemy? - zapytałem zniechęcony.
- A co byś chciał zobaczyć?
- Macie tu klif?
- Jasne - uśmiechnęła się szeroko.
- To chodźmy. - oznajmiłem.
Przemierzaliśmy krótko przez las, po czym dotarliśmy się na wysoki Klif.
- Fajne widoki. - mruknąłem podchodząc do krawędzi. Wyciągnąłem łeb najdalej jak się dało, w pysku trzymałem zwierzaka. Obojętnie poluźniłem uścisk zębów. Puszystoogonowe stworzenie zaczęło piszczeć i spadać. Przyglądałem się spadającej istocie, w oczach jej widziałem strach.
- Jak najszybciej zejść na dół? Nie skacząc?
- Chodź za mną. - uśmiechnęła się.
Szybko udaliśmy się na dół. Zdążyliśmy. Wszedłem lekko do wody, która moczyła mi tylko łapy i ogon. Patrzyłem na wodę pod Klifem. Chwilę potem z wielką siłą wiewiórka uderzyła o taflę wody, rozrywając się.
- Siłą fizyki nigdy nie zawodzi. - mruknąłem do siebie.



Anabelle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz